wtorek, 5 grudnia 2017

no elo

Wyszłam na prostą idąc drogą przez zachwycająco kolorowy las, fraktalizujące kręte ścieżki i nie widząc ani skrawka tego, co na co dzień uważam za rzeczywistość. Ciągnęłam za sobą swoje ręce długie na całą wieczność i wskoczyłam w obrazek wiszący na ścianie słysząc tylko spiralne:  wpapapadładła popopolililicjacjacja
Potknęłam się kilka razy i kilka razy sama sobie podstawiłam nogę, twarzą po betonie i wiertarką do ucha, dimetylotryptamina, można zgubić się w dywanie, przemieliłam mózg z jelitami w maszynce do mięsa nazywając to rozwojem duchowym:
- Chcesz kakakartototonynyny?

A zanim wsiadłam do rollercoastera, zakończyłam stary, beznadziejny związek, o którym pisywałam kiedyś na blogu i zaczęłam żyć po swojemu. Przez moment mi nie wychodziło, bo bez niektórych środków doznawałam przykrych skutków odstawiennych.
Wtedy przyszły do mnie małe istotki z grzybowego lasu, w którym bywałam wtedy bardzo często i pomogły mi wstać.

Chwilę później poznałam miłość życia w krainie kwasem i emką płynącej. I po sześciu miesiącach na orbicie udało się nam obojgu wrócić na Ziemię. Teraz wreszcie przyznaję: można uzależnić się od psychodelików. Mam wiele niegojących się ran, codziennie sączy się z nich kolorowy nektar. Kiedyś nazywałam to otwarciem umysłu, a teraz nie mogę powiedzieć, by w falujących ścianach i ulicach było coś więcej niż zwykłe przeżarcie.

Zakończyłam wszystkie relacje ze szkodliwymi dla mnie ludźmi, pseudoprzyjaciółmi i pospolitymi ćpunami, otwierając się na wartościowe znajomości. Niestety niewiele później po raz enty doznałam tego samego bolesnego zawodu, przekonując się, że tam gdzie są dragi, to hippisowska przyjaźń, miłość i wspólnota są tylko bajkami, i znów niewielu mam znajomych.

Po tym wszystkim jestem trochę mniej naiwna: ludzie częściej bywają źli niż dobrzy, a nawet najbardziej „świętym” środkom psychoaktywnym bliżej jest do ćpania niż do absolutu, kiedy za niewielką opłatą liczoną w pieniądzach można w piętnaście minut przeżyć milion razy własną śmierć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz