środa, 12 marca 2014

Spring is coming


Wczoraj chodziłam po mieście z kolegą. Kupowaliśmy warzywa na targu - bo zdrowo, lokalnie - bułki w małej piekarni. Szczerze mówiąc mam to gdzieś, chociaż usiłuję się oszukiwać, że jestem eko. Bullshit.
No i miałam nie palić, ale wczoraj słońce świeciło tak przyjemnie, a on pali dobry tytoń...
- Kiedyś - mówił mi - kiedyś było zupełnie inaczej. W mieście czuliśmy się wolni, a teraz? Popatrz tylko, w parkach nie wolno chodzić po trawie, klatki w blokach są zamykane, wszędzie tylko te płoty, a stare magazyny po których się rozbijaliśmy zamieniają w markety. A te miejsca, czakramy Ziemi? Czy wiesz co oni z nimi robią?
Słuchałam go, paliłam. Patrzyłam w niebo, słońce było cudowne, papieros był cudowny.
- Wmówili nam, że nie da się kontrolować ćpania, a przecież nie jesteśmy tutaj przez narkotyki, tylko dlatego, że jesteśmy takimi nieudacznikami życiowymi. Niektórzy sobie radzą. Ja mam zamiar sobie radzić. Za dwa miesiące będę w Amsterdamie.

Jezu, jakiś czas temu sam przekonywał mnie, że ćpanie nie ma sensu. To było późne popołudnie, wiecie, widok takiego wiosennego nieba sprzyjał wspomnieniom, nostalgii. Myślałam o tamtych chwilach, gdy ten sam człowiek wyciągał mnie za uszy z bagna. Zastanawiałam się co mu się stało, kiedy coś w nim pękło.
Przecież mówił mi kiedyś, że to wszystko ma sens...
- Wiesz, ja już nie chcę się oszukiwać. Myślałem, że to ma jakąś wartość, no ale popatrz tylko, przecież ja nawet już się nie dorobię, nie spełnię tamtych marzeń. Co mi zostaje? Harowanie od rana do wieczora, tanie sklepy i żadnej radości? Będę palił lufkę dziennie, tak jak kiedyś, nie mam problemów z marihuaną, a przynajmniej mój świat nabierze kolorów.
Słuchałam go trochę ze smutkiem, a trochę z jakąś fascynacją. Graffiti na ścianie miało takie ciepłe kolory, promienie słoneczne leniwie przytulały całą okolicę, było jakoś tak... magicznie.
- Kwas trzeba brać raz w miesiącu, żeby oczyścić umysł. Grzybki też nie są złe. Psychodeliki mają zbawienny wpływ na człowieka, dlatego łączą je z narkotykami. To prawda, można używać ich jako narkotyków, ale to propaganda władzy...


Mrużyłam oczy, wystawiając twarz do Słońca. Co on pierdoli - myślałam - jak to możliwe, przecież on zaraz popłynie. A z drugiej strony ciekawe czy mój chłopak zgodziłby się na... Nie mogę tak myśleć. Po co znowu gadam o ćpaniu. Ale czy on nie ma trochę racji?

Takie dywagacje prowadzą na manowce. Z premedytacją chyba lekko skręcam z drogi, którą wybrałam.