sobota, 30 stycznia 2016

Albo rybki albo pipki

 „Ironia jednak polega na tym, że tym, co trzyma mnie nieustannie przy życiu, jest moja obsesja narkotykowa. To śmieszne - przez ten pierwszy pięcioipółletni okres trzeźwości nigdy nie odczuwałem potrzeby brania. Ta niekontrolowana obsesja, która towarzyszyła mi od czasu, kiedy skończyłem jedenaście lat, po prostu wtedy zniknęła. To był prawdziwy cud. Po wyjściu z pierwszego ośrodka pomysł ćpania był dla mnie kompletnie obcy. Mogłem siedzieć przez górą kokainy i nic to dla mnie nie znaczyło, miesiąc wcześniej trząsłbym się cały i pocił, a byłaby to tylko reakcja fizyczna. Ten podstępny skurwysyn zdołał wstawić nogę w drzwi, a ułatwiły mu to środku przeciwbólowe zastosowane przez lekarza.  
   Kiedy zaczęły się nawroty, nigdy nie odzyskałem tego daru bycia wolnym od obsesji ćpania.
„Blizna”, Kiedis Anthony, Larry Sloman