sobota, 1 marca 2014

Come back!

Co mogę powiedzieć - naprawdę jestem trzeźwa, niedługo rok.
Wiele razy myślałam o tym, czy kiedykolwiek napiszę tutaj jeszcze coś, po co i komu miałabym pisać, dlaczego mam to robić, dlaczego to robiłam. Pisałam, żeby się nie załamać, a większość z tych kolorowych tekstów to bujda. W rzeczywistości było fatalnie, w rzeczywistości nie miałam czego się chwycić.
Właściwie to niewiele rozumiem z tamtego toku myślenia, już nie jestem w stanie nim podążać.
Nie chcę nawet w to wnikać.

Dziś inaczej zapatruję się na przyszłość. Nastały inne czasy, życie zyskuje na wartości.
Nadal przebywam w ośrodku, poznałam chłopaka, również trzeźwiejącego. Klątwa samotnych uzależnionych, cóż, podobno takie związki nie mają szans - a zobaczycie, że mają.
Oprócz tego czuję się dobrze jak nigdy dotąd, mam siłę żeby krzyczeć do ucha tym spoconym cieniom ludzi, że jest o co walczyć. Warto rozepchnąć się łokciami, podjąć ten wysiłek, zawsze warto mieć dokąd wracać, mieć po co otwierać rano oczy. Widzieć tymi oczami inny świat. Nie mogłam uwierzyć w jego istnienie.
Choć teraz muszę toczyć walkę ze sobą nieustannie, chociaż tak trudno jest zrezygnować z tamtych niemożliwych marzeń, to jestem pewna, że robię dobrze. Czuję ogromną wagę moich decyzji, kiedy dokonuję kolejnych wyborów, kiedy mówię: nie walczę z ćpaniem, bo to walka przegrana.Jednak sama dla siebie jestem godną przeciwniczką.
Chciałabym mieć taką moc, by ktoś uwierzył, że to teraz jest ten moment. Że to realne i warto spróbować odnaleźć kontakt ze sobą. Lecz cóż, nie jest to możliwe, gdy w Twoim życiu są narkotyki.

Desiderata jednym uchem wpada, drugim wypada, a oni mówią, że nie ma recepty na życie.



Jestem dzieckiem Wszechświata
Znalezionym
W kościele Baltimore.
Jestem Desideratą.