środa, 1 lipca 2015

Summer is coming

Odwiedziny w moim rodzinnym mieście. Leci po staremu.
Siedziałam wczoraj pod moją dobrą starą szkołą, z dobrą starą znajomą, która w pewnym momencie obwieściła mi taką oto rewelację:
- I on powiedział mi wtedy, że w Niebie toczy się wojna - zakrztusiłam się.
- Że co?
- W Niebie toczy się wielka wojna. Bo tam nie ma jednego boga, są ich setki oczywiście. Wiadomo, są dobrzy i źli. Wiesz, teraz są ciężkie czasy, a bitwa toczy się o ludzkie dusze. No, a on powiedział mi, że jest posłańcem zła, lecz intencje ma dobre i...
- To jakiś zbok?
- Nie, mówię poważnie, słuchaj. Powiedział, że jest złym człowiekiem, a teraz działa w słusznej sprawie. Zapytał czy zabiłabym mordercę wielu ludzi... Czy mogę mu w tym pomóc. Przyłączyć się do tej walki.
- Nie wierzę w to, co słyszę.
- A ja się zgodziłam!
Skwitowałam to westchnieniem.
- Tak, zgodziłam się. Dalej były spotkania, ucieczki przed posłuchami i tajnymi agentami. Bo wiesz, oni też się tym interesują. Mówił, że już mnie śledzą. Bałam się wychodzić z domu, podchodzić do okien... Ale musieliśmy przecież pokonać tego mordercę! Mógł skrzywdzić wielu ludzi! Oni mieli na mnie wszystko...

[W tym momencie pozwolę sobie odejść na moment od tamtej zjebanej rozmowy. Dlaczego w moim życiu spotykam tylu pomyleńców? Przecież ja sama jestem całkiem normalna, w społeczeństwie funkcjonuję względnie dobrze, zachowuję się i wyglądam pospolicie, a oni ciągną do mnie jak ćmy do światła, karzą pokazywać sobie Moc Słońca albo namawiają do wspólnego samobójstwa. Skąd, ja się pytam, skąd wiecie, że Was nie odtrącę, tylko posłodzę herbatkę, pogłaszczę po główce i zapamiętam do końca życia? Chyba zasłużyłam sobie na to, by w końcu się dowiedzieć.]

- Tak... I co było dalej?
- Pojechał w interesach do Afryki i przywiózł mi pióra pawia kongijskiego!
- Okej, a co z wielką wojną?
- Tych ptaków na całym świecie jest jedynie setka.
- ...
- A ja mam aż cztery piórka...
- Dobra, powiedz mi, co z twoją misją!
- No nic. Dostałam piękne pióra. Sto ptaków na cały świat, wyobrażasz to sobie?

Nie wyobrażam. Zostałam gdzieś w tyle, po moim mieszkaniu nie chodzą faceci w czerni ani bezokie kobiety w ciąży. Jestem blisko ziemi. Czasem zazdroszczę tym, którzy nie potrzebują niczym się wspomagać, by słyszeć jak ich Anioł Stróż posuwa białe myszki.

- Bierzesz jakieś leki?
- Przestałam trzy miesiące temu.

Och, jak słodko.